W 2011 roku odbyła się pierwsza edycja wystawy oraz wyścigów na przedwojennej trasie wokół parku Kultury we Lwowie. Reaktywacja w nowej formie Grand Prix Lwowa to jeden z najgenialniejszych pomysłów klubu ZAZ Kozak ze Lwowa. Ale na początek trochę historii: w latach 1930 – 1933 Lwów był miejscem, gdzie najlepsi kierowcy Europy walczyli o tytuł Championa GP Lwowa i osobno o tytuł Mistrza Polski. Kierowcy, którzy startowali we Lwowie to ówczesna europejska czołówka! Niemiec Hans Stuck na Mercedesie SSK -wielokrotny mistrz Europy (mistrzostw świata jeszcze wtedy nie było), Czech Stasny Jozef na Bugatti 35B, Niemiec Broscheck Albert (również z teamu Mercedesa na modelu SSK) czy Caracciola Rudolf na mitycznej Alfie Romeo C – 2300, która, co ciekawe, przetrwała do dzisiejszych czasów i jest w prywatnych rękach (niestety nie moich, nad czym ubolewam). Samochód Hansa Stucka, w opłakanym stanie, ale kompletny, w latach 60-tych był na sprzedaż w… Legionowie, czyli miejscu, gdzie obecnie mieszkam! Świat jest pokręcony! Z polskich mega kierowców w przedwojennym wyścigu startował nasz siedmiokrotny Mistrz Polski Jan Ripper na Bugatti 37 A, Henryk Liefeld na Austro Daimlerze oraz Stanisław Hołuj, również na modelu Bugatti 37 A. Na linii startu ustawiał również maszynę Maurycy Potocki na Bugatti 43 oraz mniej znany Władysław Bogucki na nieco starszym modelu 23 Bugatti. Startowało poza tym wielu kierowców z Czech, Węgier i Austrii.
Na moim stoisku miło było gościć weteranów walk w Donbasie, co nie pozwala zapomnieć że na Ukrainie nadal tocza się walki!Razem z Andriejem Filatovem zaprezentowaliśmy na Grand Prix Lwowa najciekawsze przedwojenne pojazdy on Packarda a ja Forda Model T.Tutaj pozostała część ekipy Andreja z muzeum w Zaporożu! W sumie przywieżli ze sobą dziewięć pojazdów ogromną lorą.
Z perspektywy wielu lat, od tamtych czasów i upowszechnienia się motoryzacji podchodzimy do takich wydarzeń dość obojętnie. A szkoda! Musicie pamiętać, że samochód przed wojną był niewiarygodnym luksusem, a już posiadanie wyścigowego wozu klasy np. Bugatti wiązało się, tak jak w przypadku naszego kierowcy Rippera, ze zbiórką pieniędzy przez całe automobilowe środowisko Krakowa a o pieniądzach samego Rippera nie wspominając. Kierowcy i wyścigi cieszyły się niewiarygodną wręcz popularnością czego przykładem była przygoda Hansa Stucka i Carracioli w drodze na GP Lwowa w 1933roku. Pamiętajcie, że nie było wtedy żadnych lawet, mega serwisów itp., kierowcy jechali osobowymi autami, a ich rajdówki – na zwykłych ciężarówkach. W Lublinie ciężarówki Stucka i Carracioli zapadły się po osie w błocie tak mocno, że dopiero po wielu próbach udało się je wyciągnąć. Po minięciu rogatek Lublina samochody znowu wpadły w kałużę, którą koniem omijało się kilka godzin. Zmęczeni kierowcy chcieli zrezygnować i zawrócić do Warszawy, aby utwardzonymi już drogami pojechać z powrotem do Berlina. Na szczęście wzdłuż drogi do Lwowa pieszo szło wiele tysięcy kibiców (frekwencja na GP ponad 100 tysięcy ludzi!), którzy, jak tylko zobaczyli kłopoty kierowców, zdjęli rajdówki z ciężarówek i na plecach zanieśli je do Lwowa! No kosmos! Jednak od tamtej pory poszła w świat legenda o drodze do Lwowa i Lublin został mianowany europejską stolicą błota!
Niewątpliwą siłą naszego stoiska była Bianka i Genek, Oboje po raz pierwszy na GP Lwowa.Genek swoją charyzma zarażał wszystkich, a już przejazd 150 km/h trasą wyścigu z telewizją Ukrainską na pokładzie to mega szacun! A i ja mogłem poczuć prawdziwy wymiar tej trasy przy takiej prędkości! Nie wiem jak oni mogli się ścigać przed wojną na tej trasie! Śmierć w oczach!Odwiedził nas też angielski bloger John Fowler który przyjechał na zwiady zobaczyć co tu się wyrabia. John!, nie mieliśmy czasu, bo jak byś napisał reportaż o kilkupiętrowej dyskotece we Lwowie, o dziewczynach i smaku szampana w parku o szóstej rano, to w przyszłym roku przyjechałoby z Angli 250 samochodów!
Ale pora na telesfora czyli jak zdobyłem Lwów!
Zabrałem na lawetę Forda model T, którego obudowę można śledzić na moim blogu. Za holownik robił youngtimer czyli Mercedes Vito z 1996 roku z wrocławskiej montowni (od nowości w moich rękach!). Co ciekawe, Vitek posiada tabliczki znamionowe „Mercedes made in Poland”! Czy jest cenny? Teraz nie, ale za 50 lat? Tym zestawem wyruszyłem do Lublina, kierując się na przejście graniczne w Hrebennem. Samo przekraczanie granicy to epitafium dla Barbary Radziwiłło (nie chcę używać wulgaryzmów!) Karteluszki, dokumenty, a po co, a co przemycam, a ten samochód to gdzie, itp. Oczywiście tysiąc szlabanów i każdy obsmarkany w kamizelce cieć od szlabanu to „Dyrektor Odcinka”. Ale cisnę na trzeci szlaban, tam nawet miłe dziewczyny wrzucają dokumenty na „bęben”. Dzięki bogu – jestem „czysty”. Nie jest to takie oczywiste, bo granica z Ukrainą to jednocześnie granica Schengen i jak masz mandat albo inne grzywny, to albo płacisz albo do pudła na np. 5 dni. Taka przygoda przydarzyła mi się w zeszłym roku, kiedy z „bębna” wyskoczyło, że mam dwa mandaty od straży miejskiej po 50 złotych + odsetki + inne koszty. W sumie – albo płacę 350 zł albo do paki! Żeby był poniedziałek, po GP Lwowa, to może bym wybrał pakę, żeby się wyspać po imprezie, ale w piątek to kicha, więc zapłaciłem. Niestety, cały proces wyjaśniania, wpłacania itp. to nie pięć minut – u mnie zajęło prawie sześć godzin! W tym roku luz, „czysty”, ale dreszczyk emocji był! Zadowolony, już prawie, odbieram dokumenty, a tu koleś, co miał dowody rejestracyjne, mówi, że 5 dni temu skończył mi się przegląd na Vitka! No myślałem, że kucnę z wrażenia! To cały tydzień latam: a to konserwator zabytków, a to zielona karta, ubezpieczenia, a to homologowane taśmy do mocowania, a to sprawdzić, co załadowane, żeby nie było żadnej niedozwolonej rzeczy (mam na myśli np. pistolet, który udało mi się w zeszłym roku przewieźć – oczywiście replikę!). I taki banał! Brak przeglądu! Gość mówi, że mnie lubi i odda mi kwity, żebym się wrócił i zrobił ten nieszczęsny przegląd (mógł być złośliwy i zadzwonić po psy – wtedy pożegnałbym się z dowodem rejestracyjnym i po wycieczce!) No więc zawijam i jadę, tyle że jest 19.00 w czwartek, a przejście w Hrebennem słynie z tego że jest w szczerym polu. I to bez żadnej przenośni. Nie będę was zanudzał, jak się tym zestawem zakopałem w kartoflach w poszukiwaniu warsztatów, ale wreszcie w słynnym Zameczku czyli stacji benzynowej dwadzieścia kilometrów od granicy, daję w łapę i ściągają o 21.00 gościa od przeglądów. Bierze dowód, odbębnia całą procedurę, przy okazji wymieniając żarówkę z tyłu.
Wjazd na granicę i pobyt na niej to tysiące odpowiedzi na pytania: Ile kosztuje? ( Rumunii) Co to za auto? ( Ukraińcy) Gdzie jadę? ( Polacy )
Zadowolony, wracam na granicę zieloną ścieżką, omijając kolejkę i po następnych dwóch godzinach z luzem wjeżdżam na Ukrainę. Tylko że jest „niemnożki” problem, bo godzina stuknęła dwunasta w nocy, a ja po całym dniu walki o przyjemność wjechania na Ukrainę ledwo co widzę na oczy. Jedziemy jeszcze z pół godziny i walimy się spać do Vitka na stacji paliw. Rano kawka, mycie, sesja zdjęciowa i ściągam z lawety Forda T, żeby z fasonem wjechać do Lwowa. Odpalam go i fru na trasę.
Tankuję Forda model T pod korek czyli 35 litrów ( a pali 50 litrów na 100 km ! ) i wdrogę do Lwowa! Niestety 20 kilometrów pod Lwowem nie dotarty jeszcze silnik ulega awarii!
Tnę całe 60 km/h, co dla Forda nie jest specjalnym wyczynem. Gorzej jest z hamowaniem, bo hamulców praktycznie nie ma. Dwadzieścia kilometrów przed Lwowem spora górka i czuję, że bryka słabnie. Puściła panewa! Odpłynął olej na stromiźnie, a że panewki mocno spasowane to – jak się mówiło przed wojną – spaliło na panewce. Poszła oczywiście na pierwszym korbowodzie. No ale nic to! Ładujemy z Bianką Forda na lawetę i jedziemy dalej do Lwowa! Przyjeżdżamy pod hotel, meldujemy się, rejestrujemy i jedziemy do Parku Sportu, gdzie wszystkie pojazdy są ustawiane na wystawie. Tam okazuje się, że wyznaczyli nam miejsce obok jednego z najpiękniejszych samochodów tej imprezy czyli Packarda z 1923 roku, należącego do Andrieja Filatova z Zaporoża.
Nasze stoisko było mega zjawiskowe przez wyjątkowe pojazdy na nim wystawione, Packarda z 1923 roku oraz Forda modelu T z 1925 roku ! Ilu ludzi nas odwiedziło ? Chyba wszyscy zwiedzający! Ilu polaków przyszło ? Oprócz konsula RP -NIKT! Ale chyba ktoś przyjechał tymi 48 pojazdami z Polski,?
Kupujemy legendarne papierosy rosyjskich oligarchów Sobranie, kilka butelek Odessy czyli lokalnego szampana i tak męczymy dzień. Andriej okazuje się super gościem i w dodatku jest właścicielem największego na Ukrainie muzeum motoryzacji.( 150 pojazdów !) Do tego jest prawdziwym kozakiem i na Leopolis Grand Prix, oprócz Packarda, pokazuje też osiem innych pojazdów! Zmęczenie dnia oraz Odessa i Sobranie powodują, że idę wcześnie spać!
Co roku gościnny hotel Dniestr, super żarcie i przemiła obsługa.
Poranek w hotelu Dniestr to czysta przyjemność, nie ma ani jednej chmurki, a śniadanie można połączyć z obiadem, czyli wszystkiego w bród! Po należytym posiłku jedziemy z Genkiem na miejsce wystawy oraz „pieregonki” czyli wyścigu po „trikutniku Lwowskim”. Ekipa z Polski jest już na miejscu – przyjechało czterdzieści osiem załóg, co jest mega rekordem, bo do tej pory było dziesięć, w porywach piętnaście. A tu proszę – prawie pięćdziesiąt! Samochody to prawie same youngtimery: Karmany, Garbus, jedno Porsche 911, coś Meserschmittopodobnego, Skoda oraz Łada. Z przedwojennych – mój Ford T oraz Ihle, oba przyjechały na lawecie, z czego mój to nielot.
Spotkanie dwóch światów na GP Lwowa, Porsche 911 z Polski czyli zachodu i………….Zaporożca z Ukrainy ! Który przejazd był kosmiczny ? Oba! bo i samochody i kierowcy urodzili się z sercem lwa! Z tym że zaporożców było 30 a prosiak jeden!Widać że we Lwowie motoryzacja niesie czystą przyjemność!
Okazało się, że impreza rozrosła się mocno. Widać, że jakość pojazdów zabytkowych na Ukrainie poszła do przodu, mnóstwo samochodów jest wypieszczonych. Organizator postawił mega scenę i organizował konkursy elegancji. Niestety nie brałem w nich udziału, ze względu na awarię Forda modelu T, ale nic to, bo w pierwszej edycji zająłem pierwsze miejsce legendarnym Polskim Fiatem 518, w zeszłym roku drugie, więc kompleksów nikakich nie mam.
Oleg to nasz kolega z którym imprezowaliśmy wraz z jego kompanami z Muzeum Motoryzacji ZAZ Kozak ze Lwowa! Gość jak szafa, czyba widać!
Na Leopolis Grand Prix zawsze poznawałem bardzo ciekawych ludzi a ich mentalność wprawiała mnie w osłupienie! Są mega mili, nigdy nic przykrego mi się nie stało, a mocne popijawy z tubylcami nigdy nie skończyły się kradzieżą (no nie wiem, telefonu?). Bo portfela akurat nie mam fizycznie! Wręcz przeciwnie, gdy moja partnerka Bianka poczuła się na imprezie na tyle zmęczona, że zasnęła (J), zostawiając telefon, został on zabezpieczony, a na następny dzień przywieziony do rąk właścicielki. Zdumiewające! Takiej uczciwości nie był bym pewny w Warszawie. Więc szacun dla ludzi ze Lwowa i wszystkich innych!
Moim zdaniem niewątpliwą atrakcją rajdu i wystawy była Śnieżanna Podgórna na swojej Panoni z 1969 roku!Dziewczyna na motocyklu, papierosy oligarchów Sobranie, Lwów i koniak oraz szampanskoje! Czego więcej oczekiwać od życia?
W trakcie tej edycji Lwowskiego Grand Prix również udało mi się poznać super fajnych ludzi. O Andrieju Filatovie z Zaporoża już wspominałem, ale dostałem też zaproszenia do Wołodymira z Iwanofrankowska czy do Lwowa od Maxa Kasema. Chłopaki – przyjadę! A już Zaporoże to kosmos kosmosów! Więc naprawiam Forda Model T i w drogę. Myślę o październiku , bo w sierpniu trzeba się napić łyskacza we Wrocławiu na Motoclassic i w Wałbrzychu na Rajdzie. Z kolei wrzesień to legendarna Szampania we Francji czyli sześć dni z szampanem w otoczeniu 1000 najpiękniejszych samochodów z całego świata!
Posiadacz Forda T ( też nielota) i mieszkaniec Lwowa Max Kasem posiada kolekcję super pojazdów z róznych epok! Dostałem od niego zaproszenie i nieomieszkam skorzystać!I jego stoisko z przeróżnymi pojazdami! A i pięknie przebranych kobiet u Maxa nie brakowało!I niewątpliwy król nocnego życia na GP Lwowa, Wołodimir z Iwano Frankowska, jego limuzyna zrobiona z Opla Kapitana, Byłem na imprezie w tej limuzynie i Wołodymir mówi rano że dziewczyny zabrały mu wszystkie papierosy i pieniądze. Ale co tam, toż to Lwów. A co mnie urzekło w nim to to że o 10 tej rano zaproponował w limuzynie koniaczka w niedzielę! Normalny facet z normalną limuzyną!Limuzyna z przodu wygląda jak amerykański wóz a nie niemiecki. Co też Wołodymir umie zrobić ze spawarką i szlifierką.
Koniec września to też charytatywny Złombol – w tym roku do Tunezji! Jak widać roboty tyle, że nie ma się czasu nawet porządnie napić!
Nie zadręczam was i zapraszam do obejrzenia zdjęć z Leopolis Grand Prix 2016!I do zobaczenia za rok we Lwowie! Będziemy palić Sobranie i pić koniaki
Karmaniarze w sile, tutaj Krzysiu z Krakowa, Składanie dachu, tutaj można samodzielnie a w Fordzie modelu T do tej czynności potrzeba dwóch osób!Polskie samochody i uczestnicy na GP Lwowa. Silna ekipa z Krakowa.Andriej ty nie wariuj! Szabla żeby nie było wątpliwości jest moja i przemycona przez granicę, która jak widać nie jest szczelna i przemyt ma się dobrze!Chłopaki z Zaporoża na konkursie elegancji, ale stroje to słabe!Tutaj Andrej po kilku szklankach Odessy, ale miałeś otworzyć szablą szampanskoje a nie iść do ataku! Och Andrej! boję się przyjazdu do Zaporoża. Ale co tam życie jest tylko jedno.Ekipa TV 24 Ukraina,którą pózniej przewieżliśmy Mitsubishi Pajero po trasie GP Lwowa, dla mnie też to było spore przeżycie!Lwów bez zjawiskowych kobiet by się nie odbył!Forlaufer organizatora czyli safety Car GP Lwowa, ale czemu Carabinieri?Peel to najmniejszy samochód świata i to elektryczny!Najciekawsza „pieregonka” czyli zaporożce, tutaj zawsze buzuje andrenalina! Zaporożce z roku na rok coraz piękniejsze!Tutaj wiraż przed podjazdem w górę, silniki się przegrzewają!Genek gotowy! To nasza tajna broń na GP Lwowa, zawodnik z czarną kartą!Bianka zawsze wynajduje dziwne pojazdy a przede wszystkim małe karakany jej się podobają.Samochodów na Grand Prix Lwowa było ze 150, głównie z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.Bianka z chłopakami od militariów, opowiadałem im z pół godziny o corocznej rocznicy bitwy pod Stalingradem która odbywa się w Bawarii która była kolebką SS, a oni mi że rekonstruują Ukraiński oddział SS, myślałem że kucnę z wrażenia!Moim zdaniem najbardziej wypieszczony yangtaimer tej imprezy, za fele 10 punktów!Widok z naszego Vitka na Forda T, znawcy mercedesów od razu poznają po tapicerce że jest to Mercedes od Zasady z montowni w Jelczu i ma już 20 lat! Równieśnicy Vitka już dogorywają na składnicach złomu, a on ciśnie do Lwowa!Andrej znowu wariuje!Zabierzcie mu szablę!Ilu wywiadów udzieliłem to nie wiem tak było ich dużo!Polska „peregonka”. Ukraińskich zawodników znam prawie wszystkich, ale tutaj w polskim wyścigu nie znam prawie nikogo oprócz karmaniarzy. Czy była jakaś impreza integracyjna polskich zawodników, bo może przegapiłem!Tutaj jeszcze nie zdążyłem zdjąć samochodu z lawety a udzieliłem pięć wywaiadów, ach życie celebryty!Zaporożce szczerzą kły!Bianka przy BMW Isettcie, przy wyjeżdzie z hotelu po zakończonej imprezie zauważyłem że była z Polski!Tutaj jeńców się nie bierze! Zaporożce słyną co roku z waleczności!Krzysiu a co z czerwonym Karmanem? A i widzę dziewczyna też inna.Zdjęcie zrobione w Polsce w drodze na GP Lwowa.Poranek w cieżarówce chłopaków z muzeum Motoryzacji ze Lwowa z klubu ZAZ Kozak, w nocy było wesoło a poranek jak widać nie rozpieszcza, woda i ciemne okulary.A wcześniej proszęjak było miło! Bianka zaczeła już za dnia, pózniej przyszedł Andriej, Śnieżanna, chłopaki z ZAZ Kozak no i poszło! Co ciekawe Bianka ma na kolanach album ze starymi zdjęciami Lwowa z samochodami z których wiele przetrwało do dzisiaj, czego przykładem jest ciężarówka na której Bianka nieśmiało drażni chłopaków lufą. Za ten album który jest nieprawdopodobną maszyną do przenoszenia w czasie oferowano im już 1000$.Wizja motoryzacyjna chłopaków ze Lwowa, mam nadzieję że żadna atomowa lódz podwodna nie ucierpiała przy budowie tego pojazdu.Włodzimierz Kołotowicz z ul. Piekarskiej we Lwowie. Jak byście potrzebowali porządnego przewodnika po Lwowie to do usług, mam jego numer.Tutaj bardzo ciekawy samochód, rosyjski GAZ A ( kopia Forda A ) i jego właściciel Rusłan Grigorowicz Vice Prezydent Ukraińskiego Historyczno-Technicznego Towarzystwa ( BITT)Iż 49 nawet super zrobiony! Mam takiego samego i kupiłem go jak miałem 26 lat ( teraz po Lwowie mam tysiąc lat ) wyciągnę go i odkurzę bo stoi na strychu. Był to pierwszy samodzielnie odrestaurowany przeze mnie pojazd.Odwiedziła nas córka ukraińskiego oligarchy i załapała się na sesję zdjęciową. Widać że pozowanie to jej świat!Drugi pojazd zrobiony w warsztacie ZAZ Kozak!Właściciel Iża 49 tego.GAZ A i Rusłan z żoną.Hajabuza też była, kasków się w mieście nie używa bo podobno głowa się poci! Jestem za!Nasz polski „prosiak” na wirażu.Dojazd do zakrętu mega trudnego jak widać po plątaninie szyn. Wyglądało to wszystko w 1933 roku prawie tak samo, tylko kostka była lepiej ułożona. Na wyjściu z tego zakrętu stoją dwa transformatory takie same jak w 1933 roku, w jeden z nich na wyjściu na całym gwizdku uderzył Jan Ripper swoim Bugatti, do nowego samochodu nadawał się tylko prędkościomierz z tego rozbitego we Lwowie.Załoga Karmana w boju.Organizatorzy transmitują na żywo przebieg wyścigu, my zostaliśmy opieprzeni za jazdę 150 Mitsubishi Pajero trasą rajdu.Na imprezie był ukraiński malarz Valery Gray który do sportretowania ze wszystkich pojazdów rajdu wybrał nasz. Malował cały dzień, potem negocjowaliśmy jak obraz od niego odkupić tym bardziej że nie pije i nie pali co już utrudnia negocjacje. Ale udało się!Krzyś w boju, zdobywaca niewieścich serc, prawie jak Jan Ripper który we Lwowie złamał wiele damskich serc! Waryjatów w ich stalowych rumakach zawsze lubię!Pojazd Safety Car GP Lwowa, tutaj oczekiwanie na start „polskiego wyścigu”Kurz się podnosi na trasie, będzie dobry dzień!Nasze stoisko, mocno oblegane, mieliśmy nawet przyznanego ochroniarza jak by tłum był niesforny.Chwila przed startem polskich załóg!I pierwszy wiraż!Lans na całego! Aż strach pomyśleć co z niej wyrośnie, jak już teraz ma wszystko o czym może zamarzyć!Ale „prosiak” idzie już w dół! Na tym odcinku kostka jest identyczna jak w 1933 roku, to tutaj Carraciola z Hansem Stuckiem hamowali przed wirażem. Dreszcz na plecach! Oni w 1933 roku robili tutaj 70 okrążeń na cały regulator! Myśle że to Porsche 911 nie byłoby w stanie ich dogonić!Victor Gray maluje naszego Forda T.Drugi „prosiak” z Polski na trasie.Karmann na wyjściu. Dziury straszne, ale resory wytrzymują, ja niestety na pierwszej edycji GP Lwowa w 2011 roku w tym miejscu połamałem przednie resory w Polskim Fiacie 518! Ale wygrałem i zająłem pierwsze miejsce!Publika może nie tłumna ale ciekawa! Przed wojna na GP Lwowa przybywało 100 tysięcy kibiców! Teraz na Formułe 1 przychodzi 20 tysięcy i organizatorzy płaczą ze szczęścia!Jak odrestaurować i zrobić Opla Kadetta albo moskwicza?, wiele waryjacji na ten temat pojawiło się na wystawie.Na banerze na scenie miło było zobaczyć swojego Polskiego Fiata 518Wołgi bardzo poprawnie odbudowane! SzacunAch te komunistyczne elementy architektoniczne, teraz by im zrobili gówno z marmuru i zakaz biegania po murkach jak u nas! Fontanna naprawdę zjawiskowa! Autor fontanny zapewne słuchał piosenki „latawce, dmuchawce, wiatr” Urszuli.Zaproszenie na wystawę chyba do Kijowa, ale pewny nie jestem, przeczytajcie sobie sami.Zyją bez stresu i nie mają akcji posesja, więc zabytki stoją na środku ulicy. Ten stoi już wiele lat, a tak wogóle to co to za bryka!Motoryzacja ma różne oblicza, samochód dyżurny klubu ZAZ Kozak, w zeszłym roku nim jeżdziliśmy a w tym robi za bar! Przejażdzka w nim była zdecydowanie większym przeżyciem niż zwykła lufa z popitką!Poznajecie Opel Kadett K 38 w wersji ukraińskiej!Kobiety momentami urodą przeskakiwały zdecydowanie wymuskane pojazdy.A wiecie czego mężczyzna najbardziej zazdrości kumplowi, ja wiem! Lepszego wozu!Jak byście mieli trudności z trafieniem na trasę GP Lwowa to pytajcie o siedzibę Bezpieki jest obok!Ukraiński SS man, u nas taka grupa rekonstrukcyjna by nie przeszła!Pobieda Cabrio? Myślałem że zrobił sobie sam kabrioleta, ale podobno takie robili ale w minimalnej ilości.Jan Ripper i jego Bugatti, kierowca z Krakowa miał dwie pasje samochody i kobiety.Siedziba bezpieki spora.Stara zajezdnia tramwajowa obok trasy wyścigu, jak byśmy tam pobuszowali to kto wie co tam stoi, może jakaś wyścigówka. Oni tam nie są maniakami codziennego sprzątania!Iż gotowy do drogi, jeżdzi super, ale zapala tragedia!Ściana zajezdni tramwajowej przylega do trasy wyścigu.Żiguli?Fordziak skrzy się słońcu!Pobieda cabrio w naprawie!Wejście do Parku Kultury, rano jak widać spokój.Zaporożce, czy nie piękne?Porządnie zrobiony Moskwicz 400.Samochód zrobiony na bazie lanosa i recznie malowany przez chłopaka z ZAZ Kozak!Tramwaje we Lwowie są takie że nawet ich nie fotografowałem, ale jeden trafił się taki za pięć milionów Euro i miał 100 metrów długości!Wzorcowo orestaurowany Zundap KS 750. kiedyś tego na Ukrainie i w Rosji było na pęczki. Teraz zostały sztuki.Lanos z przodu.Nagroda dla Aleksandrowskiego klubu co prawda z innego rajdu ale czempion bez dwóch zdań.Takich samochodów we Lwowie nie musicie szukać po podwórkach, stoją przy głównych arteriach!Ta skoda 125 zwyciężyła w wyścigu na GP Lwowa w swojej klasie. Na masce plakat reklamujący muzeum w Zaporożu, muzeum i ta Śkoda należy do Aleksieja Filatova.Silnik Forda T identyczny jak w moim.Silnik ciężarówki Uralzil, Nie wiem jaka to pojemność ale takie ciężarówki były dwie, jedna Maxa a druga klubu ZAZ Kozak, obie na chodzie i obie od urodzenia we Lwowie. Pokazywali mi album ze Lwowa z lat 60 tych gdzie ten samochód był w klubie i na ulicach Lwowa.Uralzil Maxa KasemaA ten stoi i ani myśli pojechać na GP Lwowa, w przyszłym roku pewnie też będzie stał to go zaciągniemy na sznurku na wystawę.Kobiety u Maxa Kasema też zjawiskowe no i mają lisy i tablety!Ford T Maxa Kasema i jego dziewczyny.Palce lizać!
Dyskoteka, barowóz, drinkowóz i hotel klubu ZAZ Kozak. Ja też tam byłem i paliłem Sobranie i piłem koniak!Zaproszenie do muzeum w Zaporożu, Trzeba jechać!Droga powrotna też koszmar! Strajk włoski na granicy!