Fabrykę Samochodów Osobowych na Żeraniu rząd sprywatyzował za sto złotych. 16 lat póżniej tajemniczy cypryjski fundusz zarobił na niej 500 milionów.
Firma deweloperska Okam ogłosiła że kupiła 62 ha po dawnej Fabryce Samochodów Osobowych na Żeraniu w Warszawie.
Tym samym fabryka FSO przechodzi do historii. Zaczeła działać w 1951 roku. Przez dekady kolejne produkowane na Żeraniu modele samochodów były obiektem marzeń Polaków. W sumie powstało tu 254 tyś. Warszaw, półtora miliona fiatów, ponad milion Polonezów. Fabryka zatrudniała ponad 20 tyś ludzi., a jej teren był miastem w mieście. Z własnym kinem, stołówkami, linią autobusową kursująca po terenie FSO, szpitalem, przychodnią, na podwalinach której powstał obecny Lux Med.
Jestem rówieśniczką FSO, a mój ojciec budował tę fabrykę. Wychowywał nas w poczuciu że zakład to ważna część naszego życia – wspomina Jolanta Ziętek-Varga. W FSO przez 17 lat pracował też jej mąż, ona sama przez dekadę redagowała gazetę pracowniczą FSO „Fakty“, więc znała zakład od podszewki. Nawet mieszkanie miała z przydziału FSO – wyczekane i wykupione przez jej rodziców. Mieszka na sąsiednim Bródnie, po drugiej stronie torów gdzie sporo było mieszkań zakładowych.
Dziś byli pracownicy na upadek zakładu patrzą niemal z okien. W moim bloku mieszka jeszcze inżynier, razem z jeszcze jednym kolegą z pracy spotykamy się czasem i wspominamy – opowiada Ziętek-Varga, Gdy w 2017 roku studenci socjologii na UW zorganizowali spacer i oprowadzanie po terenie fabryki, ku ich zdziwieniu przyszło na nie sporo byłych pracowników z sentymentem opowiadających o latach świetności fabryki.
Panie pilocie dziura w samolocie!
Kłopoty FSO zaczeły się krótko po upadku PRL-u. Sposobem na ratowanie fabryki miała być prywatyzacja. W 1995 roku za 180 mln dol. Kupuje je koreański koncern Daewoo. Umowa podpisana w obecności wicepremiera Grzegorza Kołodki zobowiązuje koncern do zainwestowania w zakład 1,5 mld dol. zwiększenia mocy produkcyjnej, wprowadzenia modeli nowej generacji. Jednocześnie pracownicy dostają gwarancję socjalne.
Poczatkowo tak się dzieje. Zaczyna się produkcja Espero i Tico, potem także Lanosy, Nubiry i Leganzy. Polska załoga nie do końca jednak dogaduje się z koreańskimi szefami. Pojawiają się różnice kulturowe. Ziętek-Varga wspomina, że jej mąż odszedł z pracy po tym , jak koreańscy szefowie zażadali od pracowników wypełnienia ankiety z pytaniem o wyznanie. Ale mimo takich zgrzytów w początkowych latach produkcja idzie dobrze, firma wziąż zatrudnia 20 tyś. osób, sprzedaje nawet 210 tyś. samochodów rocznie. Popyt jednak słabnie, niektórzy twierdzą że z powodu kiepskiej jakości samochodów. Dodatkowo światem targa kryzys azjatycki, który uderza mocno w Daewoo, i z centrali w Seulu przestaje płynąć finansowa kroplówka. Daewoo-FSO ma nawet 5 mld zł długu. „Gazeta Finasowa“ pisze wtedy, powołując się na informatora z koncernu, że ze spółki wyprowadzono ogromne pieniądze na konta w Korei. W końcu pod rządami Daewoo nowe samochody jeżdzą z Żerania już tylko na wschód – Lanosy kupuje od nas Ukraina.
Rząd oddaje FSO za 100 zł.
Pod koniec 2003 roku skarb Państwa ozyskuje kluczowy pakiet akcji w zamian za umorzenie 650 mln zaległości podatkowych. Sytuacja wraca do punktu wyjścia. FSO ma przestarzałe model i brak pomysłu na rozwój. Rzad szuka strategicznego inwestora. Polska jest już w UE, więc na pomoc publiczna muzi się zgodzić Komisja Europejska. W wydanej przez nią decyzji czytamy: „W lutym 2004 r. Spólka skonatktowała się z 29 największymi spółkami z sektora motoryzacyjnego i przesłała memorandum, w którym zaprezentował się jako atrakcyjny cel inwestycji“ Nikt jednak nie był zainteresowany inwestycjami na Żeraniu. Oprócz ukraińskiego oligarchy gruzińskiego pochodzenia Tariela Wasadzego, kontrolującego koncern AvtoZAZ, który kiedyś produkował słynne Zaporożce, a na początku tego wieku kupował od FSO Lanosy.
Historia się powtarza: W 2005 roku rzad ( Marka Belki) oddaje ukraińskiemu koncernowi Avto ZAZ pakiet kontrolny akcji, w zamian za obietnice inwestycji i wprowadzenie do produkcji modelu nowej generacji. Tylko tym razem Ukraińcy płacą skarbowi państwa za przejęcie kontroli nad fabryką i jej ogromnymi gruntami już tylko……100 zł. Słownie: sto.
Poczatkowo sprzedaż aut pod marką Daewoo spada, w końcu produkcja Lanosa zostaje przeniesiona na Ukrainę. Ale na żeraniu pojawia się się chevrolet Aveo na licencji General Motors. W sumie z Żerania wyjeżdza 126 tyś. nowych samochodów. Wybucha jednak kolejny globalny kryzys, który uderza mocno w branżę motoryzacyjną. Dodatkowo Polacy mają już do wyboru stare auta masowo importowane z zachodu, więc na nowe z Żerania mało kto patrzy.
W 2011 roku z taśmy zjeżdza ostatni Chevrolet Aveo- dziś wiemy, że to ostanie auto wyprodukowane w FSO na Żeraniu. Zaczyna się marazm i wyprzedawanie gruntów. W tym samym roku fabryka sprzedaje ogromny teren po dawnym torze testowym FSO.
To wzbudziło we mnie największą grozę. Widziałam, jak buldożery rozwalały tor,ale też dopiero co wyremontowane budynki bufetu, centrum konferencyjnego i szkoły zakładowej. Ona miała bardzo wysoki poziom, uczniowie meili praktyki w fabryce. Dla mnie to wtedy był koniec FSO – opowiada Zietek-Varga.
Znikające akcje.
Główna fabrykę i teren po drugiej stronie ulicy przenaczono na wynajem. Przy torach powstaje ogromny terminal kolejowy cargo, na który przyjeżdzają tysiące morskich kontenerów. Biura i powierzchnię magazynowe wynajmują budowniczowie metra, producenci „Wiedzmina“ i wiel innych firm. W jednej z hal odtworzone zostaje irackie masteczko, które posłuży za scenierię filmu „Karbala“, w innej największa w Polsce strzelnica, w której strzelać można nawet z kałasznikowa.
Ostatnie lata fabryki i transakcje z firmą Okam chciałem zapytać Janusza Wożniaka, wieloletniego prezesa FSO. Odmówił rozmowy. Przez sekretarkę przekazał , że nie jest on już gospodarzem terenu i nie wypada mu się wypowiadać. Odsyła do wywiadu przeprowadzonego z nim przez Pawła Janasa z branżowego instytutu IBRM Samar. „ Na tym terenach wynajmujemy powierzchnię pod działalność gospodarczą dla około 150 firm, zatrudniających ponad tysiąc osób. – mówi Wożniak.
Wynajem przynosi zysk na bierzącą działalność, ale w fabryce wciąż mieli nadzieję na powrót produkcji. Przynajmniej oficjalnie. Gdy odwiedzam fabrykę w 2016 roku, Dariusz Radzikowski z biura zarządu pokazuje mi zamkniętą na klucz lakiernię – najnowszą halę z linią produkcyjną, gotową w każdej chwili do malowania karoserii, o ile ktoś chciałby to robić na Żeraniu. Radzikowski zapewniał też, że zakład szukał inwestora.
Tymczasem już w 2016 akcje FSO wędrowały z Ukrainy do tajemniczego funduszu na Cyprze, bo właściciele szykowali się na sprzedaż gruntów.
Zmiana właściciela wypłyneła przypadkiem i to dopiero trzy lata po fakcie. W 2018 roku bloger prowadzący stronę Brykacz.com.pl pisze że pracownicy, którzy mają jeszcze akcje spółki, dostają listy z informacją o uchwale nr.5 Walnego Zgromadzenia FSO w sprawie przymusowego wykupu akcji. Tym tropem idzie wspomniany redaktor Jabas z Samaru i ustala, ze już w 2015 roku Grupa Avto ZAZ, właścciciela ZAZ, sprzedała 95 proc. akcji innej spółce ze swojego portfolio zarejestrowanemu na Cyprze funduszowi Alemeda Inwestments LTD, który potem po wykupie drobnych akcji od pracowników stał się posiadaczem 99 proc udziałów w FSO. To zapewne Alemeda Inwestments LTD jest więc beneficjentem transakcji z Okam.
Zamknijmy ich! Ale kogo proszę Pana?
Przynajmniej cześć majątku próbuje odzyskać Prokuratoria Generalna, która w imieniu skarbu państwa dochodzi od ZAZ ( Publiczne Akcjonierne Towaristwo „ Zaporożskij Awtomobilestroitelnyj Zawod „) 250 mln za niewywiązanie się z warunków umowy po przejęciu akcji w 2005. Tych za 100 zł. Na razie Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo, apelacyjny uchylił jego decyzję, ale tylko do kwoty 19 mln zł. Jak informuje Bartosz Swatek z Prokuratorii Generalnej, ta złożyła do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną i czeka na rozstrzygnięcie.
Hokus Pokus z lakierni Muzeum Motoryzacji.
Muzeum Motoryzacji i Techniki „Skarb Narodu“ działa w hali lakierni, tej, która jeszcze pięć lat temu była gotowa do wznowienia działalności. Powstało oddolnie, powołane przez hobbystów, jak sami piszą „ Z miłości do gratów“
Trzy lata temu fotograf związany z FSO Robert Brykała wpadł na pomysł powołania Muzeum Motoryzacji i Techniki w byłej hali kataforezy i lakierni. Inwestycja ta była ostatnią w FSO. Nigdy nie uruchomiona nowa linia technologiczna wraz z halą.
Ale jak przekonać ukraińskiego właściciela nastawionego na wyciśniecie pięniedzy z każdego kawałka FSO do tak szczytnego celu jakim jest niewątpliwie dbałość o historię zarówno miejsca jak i historii polskiej motoryzacji która definitywnie dokończyła żywota w tym miejscu.
Charyzma Roberta Brykały i nieudawana determinacja miłośnika motoryzacji doprowadziła do powstania tego muzeum w którym na początku było klikadziesiąt pojazdów a obecnie 500 samochodów z różnych epok. To jedyne co ocaleje z FSO.
Jakub Chełmiński
Piotrowski Ryszard